niedziela, 20 marca 2016

4. Ukryte pragnienia

Wieczorem rodzice wrócili już do domu. Czułam się przy nich jeszcze bardziej obco niż na misji w Kraju Ziemi...Z mamą miałam i mam dobry kontakt jednak od incydentu z moim bratem ojciec stał się zimny i wymagający. Boję się odezwać żeby nie powiedzieć czegoś nie tak nie mówiąc już o niepowodzeniu na misji, a niestety ta misja nie okazała się dla mnie najlepsza...W połowie walki leżałam znokautowana. Stwierdziłam jednak, że moja rodzina nie musi o tym wiedzieć, w końcu to już szczegóły misji, których nie mam obowiązku zdradzać. Jak się okazało nie musiałam się obawiać, bo mój ojciec nawet nie zapytał jak misja. Nie miałam zamiaru pierwsza zaczynać rozmowy więc postanowiłam pójść do swojego pokoju jednak napiętą atmosferę spróbowała złagodzić mama.
-Spotkałam panią Chiyo- zagaiła wesoło.
-Tak? Mówiła coś?- udałam zainteresowanie.
-Powiedziała, że Sasori został przydzielony do Brygady Marionetek.
-Oo- cholerny Sasori! On zawsze osiąga to czego chce i wszystko mu się udaje!
-Powiedziała również, że Kazekage-sama ma duże plany w stosunku do ciebie.
Od razu się wyprostowałam. Duże plany? Co to może znaczyć?
-Powiedziała coś jeszcze?
-Niestety nie. Sama nie wiele wiedziała.
-A jak myślisz mamo, o co mogło chodzić?
-Wydaje mi się, że Trzeci wyśle cię na taki sam trening jak Suchiro...
Ojciec, który do tej pory w ciszy przysłuchiwał się naszej rozmowie uderzył ręką w blat stołu.
-Nie wymawiaj imienia tego zdrajcy w mojej obecności!
-W...wybacz- matka opuściła głowę. Nie wytrzymałam.
-Suchiro to twój syn! Nie jest żadnym zdrajcą!
-Zamilcz, głupia!- ojciec uderzył mnie lewą ręką w policzek. Straciłam równowagę i upadłam na podłogę. Przyłożyłam dłoń do piekącego miejsca. Wiedziałam, że trochę przesadziłam, ale mimo to byłam w szoku. Ojciec nigdy mnie nie uderzył.
-Co ty wyprawiasz?-mama podbiegła do mnie i zabrała moją dłoń z policzka chcąc zobaczyć bolące miejsce. Była tak samo zszokowana i przerażona jak ja. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Otworzę-powiedziałam szybko się podnosząc. Chciałam opuścić już to pomieszczenie. Najchętniej to wyminęłabym się z naszym gościem, ale nie było takiej możliwości. Za drzwiami stała Pakura-sensei i trzymała w dłoni jakąś kopertę.
-Dobry wieczór Nijiro- przywitała się pogodnie jednak gdy zobaczyła moje oczy pełne łez od razu spoważniała- Wszystko w porządku?
-Tak. Zapraszam- schyliłam głowę tak by nie mogła już nic więcej zobaczyć. Nie był to jednak dobry pomysł, bo teraz łzy miały ochotę wypłynąć z oczu prosto na podłogę więc musiałam się odwrócić. Przetarłam twarz  i  zaprowadziłam kunoichi do rodziców.
-Witam- przywitała się- Nie chcę zajmować państwu dużo czasu. Sprawa dotyczy samej Nijiro jednak jako jej opiekunowie również musicie być przy tej rozmowie. Mam rozkazy od samego Kazekage- wręczyła mi kopertę, na której widniał napis Trzeci. Zaciekawiona otworzyłam kopertę.
Asai Nijiro, członek klanu Asai, posiadaczka Kekkei Genkai Stali zostaje wysłana do Wioski Stali w Kraju Wiatru na trzyletni trening. W jego czasie będzie miała możliwość zwiększenia wytrzymałości oraz sprawności fizycznej, a także nabycia podstawowych umiejętności z dziedzin takich jak: genjutsu, fuinjutsu oraz medycznych technik. Po trzyletnim treningu Asai Nijiro osiągnie tytuł jounina.  Z treningiem wiąże się jednak ryzyko utraty życia dlatego wymagana jest zgoda prawnych opiekunów. 

Trzeci Kazekage

Gdy skończyłam czytać, w głowie miałam tylko jedną myśl: Suchiro. Mój brat również dostał podobną wiadomość, doskonale to pamiętam. Po powrocie zachowywał się zupełnie inaczej niż wcześniej.  
Ojciec wziął ode mnie kartkę i razem z matką zaczęli czytać.
-Oczywiście wyrażamy zgodę- odparł pewnie. Nie byłam zdziwiona. Najważniejszym priorytetem mojego ojca była wioska. Mama nic nie odpowiedziała. Zgoda ojca w zupełności wystarczyła Pakurze, bo skinęła głową. Nie mogłam jednak odczytać z jej twarzy żadnych emocji. W końcu skierowała się do mnie.
-Nie będzie cię przez trzy lata, Nijiro.
-Wiem, umiem czytać- odpowiedziałam oschle. W tej chwili byłam wściekła i ich wszystkich nienawidziłam. Wreszcie  do mnie dotarło...To przez wioskę mojego brata spotkał taki los. Chciałam szybko zakończyć spotkanie i wrócić do swojego pokoju.
-Tak, nie wątpię- uśmiechnęła się kobieta- Chodzi mi o to, że możesz się nie zgodzić. Masz dopiero dwanaście lat, a ten trening jest przeznaczony dla nieco starszych osób...
-Co za nonsens- wtrącił się ojciec- Moja córka na pewno sobie poradzi.
-Nie mówię, że nie, ale skutki treningu...sposób postrzegania świata Nijiro może się zmienić. To dziecko i nie jest odporna psychicznie.
-Z całym szacunkiem, ale czy sugerujesz właśnie, że powinniśmy sprzeciwić się rozkazom Lorda Kazekage?- ojciec nie krył wzburzenia- Chyba zdajesz sobie sprawę, że namawianie do zdrady jest...
-Hahaha, nie było tematu- Pakura uśmiechnęła się złośliwie. W końcu zdała sobie sprawę z tego, że dyskusja z moim ojcem jest kompletnie bezsensowna. Przed wyjściem kazała jeszcze rodzicom złożyć podpis w odpowiednich miejscach. Podpis, który świadczy o tym, że zgadzają się na śmierć swojego dziecka. Pod czas tej rozmowy myślami byłam gdzie indziej. Przypominałam sobie dzień, w którym Sochiru wrócił po trzech latach z Wioski Stali. Kiedyś znany był ze swojego radosnego uśmiechu i optymizmu. Czasem te cechy potwornie mnie irytowały jednak gdy wrócił, po jego dawnym ja nie było śladu. Stał się cichy, zimny i jakby nieobecny. Rzadko kiedy był w domu, bo większość czasu spędzał na misjach, a kiedy z nich wracał to zamykał się w swoim pokoju. Nawet nasz kontakt się pogorszył, nie było tak jak dawniej. Jedyne co się nie zmieniło to nasze wyprawy do szklarni. Sochiru uwielbiał rośliny więc dużo czasu tam spędzał. Korzystałam z okazji i szłam razem z nim i nawet jeżeli wcale ze sobą tam nie rozmawialiśmy to i tak byłam szczęśliwa ze spędzanego razem czasu. Pewnego razu Sochiru dostał misję rangi super S. Dnia, w którym miał opuścić wioskę wręczył mi list. Powiedział jednak, że mogę go otworzyć w momencie, w którym zostanę wezwana na trzyletni trening w Kraju Stali, który był charakterystyczny dla użytkowników naszego jutsu.  Z misji Sochiru nigdy nie wrócił. Wiele razy chciałam otworzyć list wcześniej jednak coś w środku mnie powstrzymywało. Była to moja obietnica złożona bratu. Teraz jednak mogę to zrobić. Chcąc jednak zachować pozory w spokoju poczekałam aż Pakura opuści mój dom. Gdy się pożegnała powoli poszłam na górę do siebie. W tej chwili nie czułam nic, nie miałam na nic ochoty...miałam tylko ten jeden cel: Przeczytać list od brata.

**********
W domu nikogo nie było. Nie musiałem nawet sprawdzać żeby o tym wiedzieć. Babcia zawsze o tej porze przebywa w pracowni w budynku administracyjnym i konstruuje swoje proste lalki więc czemu dzisiaj miałoby być inaczej? To normalne, że jej nie ma. Usiadłem na kanapie i zacząłem wpatrywać się w ścianę przed sobą.  Czy aby na pewno nic mnie to nie rusza? Powinienem być świadomy tego, że gdy wrócę z misji to w domu nikogo nie będzie, ale chyba gdzieś we mnie tliła się nadzieja, że gdy otworzę drzwi to zobaczę ją jak z uśmiechem gratuluje  mi zostania chuninem. Gwałtownie wstałem z kanapy gdy tylko dotarło do mnie co sobie właśnie wyobraziłem. Nie miałem zamiaru zachowywać się jak opuszczone i potrzebujące troski dziecko. Wściekły na samego siebie poszedłem do swojej pracowni, którą dostałem na własność. Przed misją zacząłem prace nad nową marionetką. Jedynym problemem jaki miałem był brak trucizny. Wszystkie już zużyłem, a nie miałem takiego upoważnienia jak moja babcia by wejść sobie do szpitala i poprosić o odpowiednie składniki. Bez trucizny nie mogłem ruszyć dalej. Jeszcze raz przeszukałem pracownię w poszukiwaniu jakichkolwiek ziół. Znalazłem kilka, z których mógłbym wytworzyć słabą truciznę jednak nie byłbym tym usatysfakcjonowany. Do głowy przyszła mi pewna osoba, która mogła mi pomóc. Nie uśmiechało mi się prosić ją o jakąkolwiek pomoc, ale oprócz niej pomóc mogła mi jedynie Chiyo, a od tej to już w ogóle nic nie oczekiwałem. Pełny wątpliwości skierowałem się do dzielnicy niebieskowłosych.
 Po niedługim czasie znalazłem się pod jej domem. Cały czas zastanawiałem się czy to rzeczywiście dobry pomysł prosić ją o pomoc, bo przez to będę miał dług, a nienawidziłem tego tak samo jak czekania na kogoś. Nie było opcji bym teraz wrócił więc po prostu zapukałem do drzwi. Otworzyła mi niewysoka niebieskowłosa kobieta z życzliwym uśmiechem.
-Sasori?- nie potrafiła ukryć zdziwienia gdy zobaczyła mnie przed drzwiami.
-Dobry wieczór. Zastałem Nijiro?
-Tak, jest u siebie w pokoju, wchodź.
Zaproszony przez kobietę wszedłem do mieszkania. Zaprowadziła mnie ona przed drzwi pokoju koleżanki z drużyny jednak gdy chciała je otworzyć coś jej nie pozwoliło. Drzwi były zamknięte na klucz.
-Nijiro! Czemu się zamykasz? Masz gościa!
Na reakcje musieliśmy poczekać kilka chwil. Kobieta zaczynała się denerwować. Miała ponownie zapukać do drzwi jednak one powoli się uchyliły i niska dziewczyna wyjrzała przez niedużą szparę. Ona również była zaskoczona tym, że mnie tu zobaczyła.
-Co?-zapytała oschle.
-Nijiro!
-Znaczy słucham?- zmieniła trochę ton.
-Nie będziecie rozmawiać na korytarzu- jej matka wepchnęła mnie do środka. Gdy zostaliśmy sami Nijiro wróciła do swojego oschłego tonu sprzed chwili.
-O co chodzi?
-Mam propozycję- w czasie, w którym czekałem aż ta rozwydrzona dziewucha otworzy drzwi i wpuści mnie do środka wpadłem na pewien pomysł. Po co mam robić sobie długi skoro obydwoje możemy skorzystać?
-Jaką? O co ci w ogóle chodzi? Jestem bardzo zajęta.
Rozejrzałem się po pokoju. Nie był duży, a jedyne co rzucało się w oczy to sterta różnych papierów na podłodze. Jeden z nich przykuł moją uwagę, widniał na nim napis Do Nijiro. Dziewczyna zauważyła, że wpatruję się w kartkę i szybko zabrała ją z zasięgu mojego wzroku.
-Potrzebuję nieco ziół, a z tego co pamiętam rodzina Asai ma dostęp do szklarni.
-Dobra, a w jaki sposób ja niby na tym skorzystam?
-Sprawię, że tamte dziewczyny przestaną ci dokuczać.
-Co?! One wcale mi nie dokuczają! Poza tym...nie wtrącaj się w to!- Nijiro zaczęła panikować co mnie rozbawiło.
-Skoro tak twierdzisz- schyliłem głowę i uśmiechnąłem się, a to wprowadziło ją w jeszcze większe zakłopotanie.
-Ekhem...Jakie chcesz te zioła?-szybko zmieniła temat.
-Nie powiem ci. I tak nie zapamiętasz nazw.
-Co? Zajmuję się tymi ziołami więc je znam!
-Nie ufam ci. Możesz przynieść mi coś innego, a nie mam czasu na pomyłki.
-Więc chcesz  tam iść? Przykro mi, ale wstęp mają tam tylko medyczni ninja oraz członkowie klanu Asai, a z tego co wiem nie jesteś ani jednym ani drugim- uśmiechnęła się  triumfalnie.
-Wystarczy, że mnie tam zaprowadzisz. Wątpię żeby Trzeci postawił tam partol.
-Czemu nie poprosisz babci? Ona też mogłaby ci załatwić odpowiednie składniki.
-Bo proszę ciebie.
Na twarzy Nijiro dostrzegłem lekki rumieniec. Ona również zdała sobie z niego sprawę więc szybko się odwróciła. Udało mi się jednak dostrzec coś jeszcze. Dziwne zaczerwienienie na policzku, które nie było rumieńcem, ale wyglądało na ślad po uderzeniu.
-Cóż, przykro mi, ale to jest niemożliwe. Jutro jestem zajęta przygotowywaniem do treningu, a dzisiaj też mam plany.
-Takie plany jak czytanie listu od brata?
Mina Nijiro wskazywała na to, że trafiłem w dziesiątkę. Był to czysty strzał, ale okazało się, że celny. Jedyne co widziałem to napis Do Nijiro ale kto mógłby napisać taką wiadomość? Poza tym historia o zdradzie jej brata obeszła chyba całą wioskę. Nie interesowała mnie zawartość listu. Chciałem ją tylko nakłonić by poszła ze mną do tej szklarni. Ja również miałem ciekawsze rzeczy do roboty niż rozmowa z takim rozwydrzonym bachorem.
-Dobra, chodź.
Teraz to ja uśmiechnąłem się triumfalnie. Nijiro nie chciała zwracać uwagi rodziców więc wyszliśmy przez okno.
W szklarni były wszystkie składniki jakich potrzebowałem.
-Nie będziesz mieć kłopotów?-zapytałem wychodząc.
-Miłe, że się martwisz, ale nie.
-Nie martwię się o ciebie, ale jeżeli rzeczywiście ktoś by zrobił aferę o te składniki to prawdopodobnie wkopałabyś mnie.
Nijiro prychnęła.
-Ostatni raz komukolwiek pomagam.
Mimowolnie znów się uśmiechnąłem. 
 

3 komentarze:

  1. Trening zabijający uczucia, co? Podoba mi się :3
    W końcu sam Sasori powiedział: "Bez emocji nie ma wahania. To czyni was potężnymi shinobi". Ale jak wiadomo taki stan rzeczy ma też swoje skutki uboczne, których w tym przypadku jestem bardzo ciekawa. Chce zobaczyć jak bardzo zniszczona psychicznie będzie Nijiro po swoim treningu ;D
    Podoba mi się też wątek brata zdrajcy. Naruto przyzwyczaiło mnie do tego, że to przestępcy mają najciekawsze życiorysy, mam nadzieję, że w tym przypadku będzie tak samo.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się co do życiorysów przestępców :D Ci źli są zwykle najciekawsi xDD
      No i bardzo dziękuję za komentarz :D Również pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Cześć! ^_^
    Twój blog został właśnie dodany do Lapidarium Narutowskiego. W imieniu załogi LN bardzo dziękuję za wybranie naszego spisu i zachęcam do zgłaszania nowych rozdziałów. (:
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

synestezja