sobota, 12 marca 2016

3. Wioska nieprzyjazna dla shinobi

Obudził mnie śpiew ptaków. Właściwie to powinnam powiedzieć inaczej: Obudził mnie dźwięk wydawany przez ptaki. Ludzie nazywali go śpiewem, ale mnie te odgłosy jedynie irytowały. Ptaki ćwierkają i to chyba wie każdy, ale czemu od razu porównywać to do śpiewu? Pies szczeka, ale gdy wydaje z siebie ten dźwięk nikt nie mówi, że śpiewa...W Kraju Wiatru mało jest ptaków dlatego rzadko kiedy jakieś widziałam. Mój brat je uwielbiał, a ja nienawidziłam. Od czasu jego zniknięcia nie cierpię ich jeszcze bardziej.
-Żyjesz?-zapytał trochę skrzekliwy głos. Leniwie uniosłam powieki. Ujrzałam przed sobą rozłożyste korony drzew, a na gałęziach siedziały oczywiście pięknie śpiewające ptaszki.
-Żyje- uśmiechnęła się wysoka kobieta gdy przez dłuższy czas nie wydałam z siebie żadnego dźwięku zastanawiając się na sensem ćwierkania porównywanego do śpiewania. Chwilę zajęło mi przypomnienie sobie wszystkiego, a gdy to już nastąpiło poczułam strach i panikę.
-Pakura-sensei- powiedziałam podnosząc się gwałtownie jednak kunoichi nie dała mi dokończyć i gestem ręki nakazała ponownie się położyć.
-Z misją wszystko w porządku jeżeli to o to chciałaś zapytać-uniosła kącik ust.
Pakura przykucnęła obok mnie i opowiedziała szczegóły. Gdy straciłam przytomność Sasori i Komushi kontynuowali walkę z shinobi Konohy aż w końcu przybyła Pakura, która uratowała naszej trójce życia, bo wrodzy ninja mieli zdecydowaną przewagę. Kobieta złapała shinobi liścia w genjutsu umożliwiając ucieczkę z tajnymi dokumentami.
Gdy doszłam już w zupełności do siebie żwawo ruszyliśmy w drogę powrotną. Mieliśmy trochę zapasu czasu dzięki genjutsu Pakury-sensei jednak tak naprawdę nie wiedzieliśmy czy ta dwójka już się z niego uwolniła, a my wciąż znajdowaliśmy się na terytorium wroga. Po godzinie wędrówki wywiązała się między nami krótka rozmowa:
-Te dokumenty wcale nie były potrzebne-powiedział Komushi- Przecież od razu widać, że Skała i Liść spiskują przeciwko nam.
Przypomniała mi się dwójka shinobi. Byli przerażająco silni i jeżeli Liść posiadał więcej takich talentów to Piasek mógł mieć poważne tarapaty.
-Naszym zadaniem było pozyskanie tych dokumentów-odpowiedział mu Sasori gdy ja i Pakura wciąż pozostawałyśmy cicho.
-Tylko po co mieliśmy ryzykować życiem dla jakichś papierków skoro to co w nich będzie jest z góry wiadome? Przecież oni mogli nas pozabijać.
-Mów za siebie- prychnął zirytowany rozmową Akasuna.
Cóż, to prawda. Śmierć nie jest wysoką ceną za wykonanie zadania. Właśnie to jest dewizą wszystkich shinobi piasku. Już od dziecka wpaja się im, że najważniejsza jest wioska i wszystkie nasze działania muszą przynieść jej chwałę. Dlatego nawet dzieci w naszym wieku były już wysyłane na misje z poziomu jounina. Wioska Piasku miała swój własny system  Geninami były wszystkie dzieci ninja, które skończyły Akademię i potrafiły używać poszczególnych technik. Zadania jakie się im zlecało nie były najtrudniejsze jednak czasem wymagały opuszczenia wioski, a każde opuszczenie wioski i wyjście na pustynię wiązało się z zagrożeniem życia. Chuninem zostawało się gdy z powodzeniem ukończyło się co najmniej dwie misje rangi A lub wyższej. Oczywiście u boku jounina prowadzącego. Gdy spełniło się ten warunek Lord Kazekage lecz zwykle był to jego pełnomocnik nadawał osobie klasę chunina. Misje były już o wiele bardziej niebezpieczne i prawie zawsze wymagały opuszczenie wioski. Z założenia chunin wie jak poruszać się po pustyni. Aby zostać jouninem trzeba posiadać wysokie umiejętności lub talent ninja. Wtedy to sam Kazekage nadaje ten tytuł osobiście. Zadania jakie są zlecane jouninom są rangi A lub S. Niektórzy dostają również pod opiekę geninów by nauczyć ich poruszać się po pustyni.

Po tygodniu wreszcie wróciliśmy do wioski. Pakura pożegnała nas przy bramie i udała się do Lorda Kazekage złożyć mu osobiście raport, a także przekazać pozyskane dokumenty. Ja, Sasori i Komushi rozdzieliliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.
Wreszcie dotarłam do dzielnicy niebieskowłosych. Tak właśnie mieszkańcy nazywali miejsce w wiosce, które było zamieszkane wyłącznie przed członków klanu Asai. Ukłoniłam się mijanym ludziom, którzy również należeli do mojej dużej "rodziny" aż wreszcie dotarłam do swojego rodzinnego domu.
-Wróciłam!-krzyknęłam gdy minęłam próg mieszkania.
Tak jak sądziłam w domu nikogo nie było. Ojciec pewnie jest w tej chwili na zebraniu ze starszyzną klanu, a matka zajmuje się szklarnią. Przed zaginięciem mojego brata to ja i on doglądaliśmy roślinności gdyż jednym z obowiązków klanu Asai było dbanie o rośliny w szklarni. Każdy klan, który otrzymał od wioski suweniry nawet wielkości dzielnicy musiał w jakiś sposób poza swoimi umiejętnościami przysłużyć się wiosce. Klan Asai hodował rośliny i zioła, które znajdowały szerokie zastosowanie na przykład w szpitalu. Z tego też względu wielu shinobi z mojego klanu używało medycznych jutsu.
Nie znalazłam w domu żadnego ciekawego zajęcia więc postanowiłam powłóczyć się trochę po mieście. Oczywiście ponownie musiałam przejść przez dzielnicę niebieskowłosych.
-Nijiro! Już po misji?- zapytała mnie ciotka, która mieszkała cztery domy dalej. Nie przepadałam za nią, bo zawsze traktowała mnie jak dziecko, które niczego nie rozumie. Rzeczywiście, nie jestem jeszcze dorosła, bo mam dopiero dwanaście lat, ale mój brat, który miał prawie dwadzieścia lat był traktowany przez nią jak siedmiolatek.
-Tak- wymusiłam uśmiech.
-Jak to dobrze, że nic ci się nie stało! Cały czas z Masakim zastanawialiśmy się czy dasz sobie radę.
Masaki to mąż ciotki i mój wujek. Lubiłam go bardziej niż ciotkę, bo traktował mnie jak prawdziwego shinobi no i jako jedyny nie udawał, że mój brat nigdy nie istniał.
Gdy już opuściłam dzielnicę klanu Asai postanowiłam przekąsić coś w pobliskim barze. Po drodzę natknęłam się na moje jakże "bliskie" koleżanki.
-Cześć Niji- powiedziała najwyższa z nich.
-Cześć- odparłam bez większego entuzjazmu. Chciałam je ominąć jednak zagrodziły mi drogę.
-Jak minął ci czas z Sasorim?- zapytała kolejna. Poczułam jak robi mi się gorąco, a moje nogi zamieniają się w watę.
-Normalnie- nie chciałam dać tego po sobie poznać- To była tylko misja i nic więcej.
-Akurat. Dobrze wiemy, że ci się podoba. Każdej się podoba.
-Wcale nie! Jest beznadziejny, a jego marionetki są okropne. Poza tym cały czas zachowuje się jak zapatrzony w siebie bufon i w ogóle go nie lubię!
-Haha, będziesz miała okazję mu to powiedzieć wprost, patrz!- najwyższa położyła jedną dłoń na moim ramieniu, a drugą wskazała na coś za mną. Gdy się odwróciłam myślałam, że zemdleję. Niecałe kilka metrów dalej stał Sasori i przysłuchiwał się naszej rozmowie. Prawdopodobnie słyszał jak go obrażam...Taką też nadzieję miały pozostałe dziewczyny gdyż odkąd jestem z nim w drużynie widzę we mnie konkurentkę.
-To do potem Niji- pożegnały się. Zwykle gdy dziewczyny widziały Sasoriego to nie odstępowały go na krok, ale teraz gdy znalazłam się w takiej sytuacji oczywiście sobie poszły.
Nie miałam odwagi by się odwrócić i spojrzeć mu w twarz, ale nie mogłam też odejść bez słowa. Najchętniej to zapadłabym się pod ziemię.
-Więc... to twoje przyjaciółki?- Akasuna podszedł do mnie i jak zwykle bez wyrazu, odprowadzał dziewczyny wzrokiem aż zniknęły za zakrętem.
-Tak. Nie. Znaczy...znam je, a one mnie znają, ale raczej się nie przyjaźnimy- powinnam ugryźć się w język kilka chwil wcześniej, bo teraz z ust wychodzą mi jeszcze większe głupoty.
-Też są ninja?
Spojrzałam ze zdziwieniem na chłopaka. Przecież one razem z nami się uczyły więc jak może ich nie pamiętać?
-Tak. Są z naszego rocznika- próbowałam jakoś przywrócić mu wspomnienia.
-Naprawdę? W ogóle ich nie kojarzę.
-To one tobie wręczyły czekoladki na urodziny rok temu.
-Dostałem wtedy dużo czekoladek więc nie pamiętam ich dokładnie.
Gdy skończył mówić postał obok mnie jeszcze kilka sekund i ruszył przed siebie prawdopodobnie tam gdzie zmierzał przed nasza rozmową. Ja natomiast odwróciłam się z postanowieniem powrotu do domu. Po drodze myślałam o czerwonowłosym. To prawda, że jest przystojny więc nie dziwię się, że ma takie powodzenie, ale słowa, które powiedziałam były w dużej mierze prawdziwe. Marionetki, którymi walczył rzeczywiście były okropne no i  od dnia, w którym odbył się pogrzeb jego rodziców nie można go zobaczyć z innym wyrazem twarzy niż tym znudzonym. Tak jakby go rozumiałam. Ja też straciłam bliską osobę. Jest to jak wyrwanie kawałka serca, zabranie czegoś co było dla ciebie bardzo ważne i zmuszenie by  dalej żyć bez tego czegoś... Strata zawsze niesie ze sobą jakieś negatywne skutki jednak nie uważam by był to powód na zamknięcie się na świat. Powiedziałabym to Sasoriemu gdybym rzeczywiście była tak odważna jak sądził mój brat.
************
w tym samym czasie 

Otworzyłam drzwi prowadzące do gabinetu Kazekage. Pokój był okrągły, a dokładnie naprzeciwko drzwi była przezroczysta firanka w zielonym odcieniu, która umożliwiała dojrzenie tylko zarysu postaci Kazekage, a także dwóch innych osób, które były przedstawicielami starszyzny wioski. Zawołana gestem ręki Trzeciego podeszłam bliżej i uklękłam na jedno kolano tak jak to robiono w czasie składania raportu z misji.
-Melduję, że misja została zakończona powodzeniem. Moja drużyna w skład, której wchodzili: Sasori Akasuna, Nijiro Asai i Komushi Kato przedostała się do wieży informacyjnej na terenie Kraju Ziemi i zdobyła potrzebne informacje- podałam teczkę członkowi rady, który następnie przekazał ją Kazekage -Ponadto w środku grupa natknęła się na shinobi Konohy. Musiałam dołączyć do walki by umożliwić odwrót.
-Czy rozpoznałaś tych shinobi?-zapytał ochrypłym głosem przywódca wioski.
-Tak. Byli to Minato Namikaze oraz Kushina Uzumaki.
-Rozumiem. Sojusz między Krajem Ognia, a Krajem Ziemi jest już niemal pewny- podsumował -A teraz powiedz mi co uważasz o naszych młodych shinobi?
- Zacznę więc od Kato Komushiego. Nie posiada żadnych specjalnych umiejętności, które pozwoliłyby mu w przyszłości osiągnąć tytuł jounina jednak uważam, że jego poziom znacznie przekracza genina. Ponadto jest bardzo czujny i spostrzegawczy, a także ma talent do tworzenia pułapek.
-Rozumiem. Jeżeli nie ma żadnych unikatowych umiejętności to nie ma powodu by powierzać mu ważne misje. Proponuję by uczynić go chuninem, a potem oddelegować do wojsk broniących naszych granic. Jeżeli rzeczywiście jest tak spostrzegawczy i dobry w urządzaniu pułapek to powinien się tam przydać o wiele bardziej niż na niebezpiecznych i ważnych dla wioski misjach.
-Zrozumiałam. Następna jest Asai Nijiro. Jako członek klanu Asai posiada ich kekkei genkai co daje jej wiele możliwości zarówno w ofensywie jak i defensywie. Nie wykazuje jednak zbyt dużej inicjatywy i woli trzymać się z boku.
-Cóż...to dzieciak Asai więc zdecydowanie osiągnie wysoki poziom w przyszłości. No i to właśnie dzięki takim klanom nasza wioska ma tak wysokie stanowisko w świecie shinobi. Zdecydowanie należy nadać jej tytuł chunina, a następnie wysłać na odpowiedni trening, z którego wróci jako pełnoprawny jounin. Utrata Suchiro była dużym ciosem dla wioski, ale może dziewczyna odziedziczy talent po bracie.
-Ale taki trening trwa trzy lata...wydaje mi się, że jest za młoda by odseparować ją od wioski i rodziny na tyle czasu.
-Im wcześniej tym lepiej Pakuro. Gdybyśmy jej brata wysłali na ten trening wcześniej to być może nie zdradziłby wioski. Najważniejsze to wpoić tym dzieciakom, że śmierć w imię wioski to chwała. Więc postanowione. Wątpię by klan miał coś przeciwko. Przejdźmy teraz do młodego Akasuny.
-Tak jest. Ekhem..Akasuna Sasori odznacza się ponadprzeciętną inteligencją, a także umie bardzo dobrze kontrolować czakrę co czyni go władcą marionetek na równym poziomie z czcigodną Chiyo. Niestety strata rodziców sprawiła, że zamknął się na otoczenie i nie okazuje emocji ani nie nawiązuje z nikim głębszych relacji.
-Mhmm, więc w przyszłości może być jeszcze zdolniejszy?-zamyślił się Kazekage kompletnie ignorując ostatnią część zdania -Doprawdy, ten chłopak to największa chluba wioski. Jeżeli odpowiednio się rozwinie to widzę w nim swojego następcę. Oczywiście chłopak otrzyma tytuł chunina, a jego dalszym treningiem zajmie się Chiyo. Poza tym wcielam Sasoriego do Brygady Marionetek.
-Zrozumiałam.
-Jutro o siódmej odbędzie się nadanie tytułów. Dopilnuj by przybyli o czasie.
-Tak jest!
Kazekage wstał, dając mi do zrozumienia, że rozmowa dobiegła końca. Wyprostowałam się, ukłoniłam i opuściłam pokój. Nie byłam do końca zadowolona z zarządzeń Kazekage. Najbardziej nie podobało mi się wysłanie Nijiro na trzyletni trening. I to ja jestem osobą, która musi im to wszystko przekazać.

Jest już trzeci rozdział :) Nie chcę się zbytnio rozwodzić, ale mam jakieś wrażenie, że jest beznadziejny ;c Miłego weekendu ! :D

4 komentarze:

  1. Witam, przybyłam, przeczytałam i zamierzam skomentować, bo zawsze miło jest widzieć komentarze, ne? xD
    *odchrząkuje* awwwwww <333 Sasori~~ jak ja dawno nic z tobą nie czytałam, kochanie ty moje <3
    OK. Już.
    Może najpierw napiszę, czego mi brakuje. Brakuje mi stanowiska postaci w opisach. Tłumaczę na przykładzie: gdy opisywałaś system przydziału tytułów, nie było nic o stosunku bohaterki do niego. Brakuje tego. Brakuje przemyśleń Nijiro. Czy się z nim zgadza, czy uważa za głupi i nic nie wnoszący... Fakt na wstępie próbowałaś i cośtam było o ptakach, ale za mało jak na taki długi tekst. Ale to tam takie moje małe zdanie.
    Podoba mi się na pewno długość rozdziałów, wymyśliłaś też interesującą fabułę, więc z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. ^__^ Jeszcze nie mam stosunku do bohaterki, może w następnym rozdziale nabędę ^__^
    Pozdrawiam i życzę weny, ~
    Y.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz, oczywiście bardzo miło jest taki przeczytać. Niby taka mała rzecz a tak bardzo cieszy xD :) Gdy czytałam rozdział to też miałam wrażenie, że czegoś w nim brakowało, ale nie mogłam stwierdzić czego...Być może masz rację i to o to chodziło :) Następnym razem bardziej się postaram xD I bardzo dziękuje za budujący komentarz ;)

      Usuń
  2. Właśnie skończyłam czytać wszystkie dotychczasowe rozdziały i muszę przyznać, że się wciągnęłam! :3
    Sprytnie zalepiłaś dziurę w historii Sasoriego, którego drużyna nigdy nie została pokazana, przez co wszystko trzyma się kupy. No i to nowe Kekkei Genkai, bardzo ciekawe. Jedno mi tylko nie pasuje - od kiedy Pakura potrafi używać genjutsu? Niby jej umiejętności nigdy nie zostały dokładnie sprecyzowane, jednak jakby nie patrzeć była znana ze swojego Elementu Żaru/Skwaru, o genjutsu nigdzie nie było mowy. Taki mały szczegół, ale trochę mnie boli :P
    Oprócz tego nie mam żadnych zastrzeżeń. Podobało mi się, będę czekać na kolejny rozdział! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :D I bardzo cieszę się, że opowiadanie się podoba <3 A co do Pakury to masz rację, ale jest ona shinobi na wysokim poziomie więc (przynajmniej w moim opowiadaniu) zna się na genjutsu bardzo dobrze. W dalszej części historii właśnie ta umiejętność będzie miała ważną rolę chociaż oczywiście Element Żaru również się pojawi i to nie raz, tak tylko wyszło, że o genjutsu była mowa w rozdziałach,a o jej popisowej umiejętności jeszcze nie, ale spokojnie xD Jeszcze wszystko sie pojawi:D
      No i jeszcze raz dziękuje za kom *.*

      Usuń

Obserwatorzy

synestezja