niedziela, 14 lutego 2016

1. Pustynia śmierci

Gdy skończyłam rozczesywać włosy, sięgnęłam  po ochraniacz, który założyłam na czoło. Następnie owinęłam szyję żółtym szalikiem, należącym niegdyś do mojego brata. Kucnęłam na parapecie i po przeciągłym ziewnięciu zeskoczyłam z niego, lądując na dachu niższego budynku.
W ten sposób po jakichś dziesięciu minutach dotarłam na wyznaczone miejsce spotkania. Czekała tam już Pakura-sensei oraz Sasori. Zatrzymałam się obok ognistowłosego jednak nie ominął mnie gniew bardzo punktualnej Pakury.
-Czterdzieści brzuszków za cztery minuty spóźnienia!-rozkazała kunoichi- To niedopuszczalne.
-P..przepraszam-ukłoniłam się i położyłam na ziemi.
-Dzień dobry!-przywitał się zaspanym głosem Komushi.
-Na ziemię i pięćdziesiąt pompek! Pięć minut spóźnienia...Czy do was naprawdę nie dociera jak ważne zadania mają ninja?-Pakura patrzyła na nas z pogardą- Nawet jedna minuta może przesądzić o powodzeniu misji. Sasori był w stanie pojawić się tutaj punktualnie więc tego samego oczekują po was. I szybciej kończcie te karne ćwiczenia, bo nie mamy całego dnia- odwróciła się od nas i ruszyła razem z Sasorim w kierunku bramy prowadzącej na pustynię. Po skończeniu ćwiczeń ja i Komushi dogoniliśmy ich i już szliśmy ramię w ramię. Przy wyjściu z wioski Pakura wyjaśniła nam szczegóły naszego zadania. Celem jest Iwagakure oddalona o cztery dni drogi przez pustynię w Kraju Wiatru oraz dwa dni górskiej wędrówki w Kraju Ziemi. Znając wszystkie wytyczne opuściliśmy bezpieczną wioskę. Podróż przez pustynię nie należy do najprzyjemniejszych. Ziarenka piasku wpadają do ust, nosa i oczu dlatego swój szalik zawsze naciągam aż pod same oczy. Gdy szaleje burza piaskowa, co zdarza się dość często nic nie widać i bardzo łatwo się zgubić. Wielu ninja zginęło z wycieńczenia błądząc na pustyni otaczającej wioskę Piasku. Aby tego uniknąć niedoświadczeni genini są wysyłani na misje z jouninem, który ma ich przeprowadzić przez zabójczą pustynię. Takie położenie Suny ma również duże plusy. Pustynia stanowiła naturalną obronę przed intruzami. Osoba nie znająca tutejszych terenów zginie z wycieńczenia lub zostanie pogrzebana żywcem w piasku. Kolejnym czynnikiem obronnym były dzikie zwierzęta jak skorpiony, pustynne mrówki czy pełzacze, które osiągały nawet dwadzieścia metrów długości. Nie wspominając o jadzie, który mógł zabić człowieka w przeciągu godziny. Tylko ninja Piasku znają wszystkie mocne i słabe punkty tych drapieżników. Większość treningów młodych shinobi odbywa się właśnie tutaj, na pustyni.
Moje rozmyślania o terenach przez, które będziemy musieli się przeprawić przerwał Komushi, który nagle się zatrzymał.
-O co chodzi?-zapytała zdziwiona Pakura. Drżącą ręką wskazał na wprost siebie. Zmrużyłam oczy, by móc lepiej widzieć. Nawet gdy nie szaleje burza piaskowa wiejący wiatr zmniejsza widoczność, Rzeczywiście coś tam było.
-Komushi, unik!-krzyknęła kunoichi wyciągając pojedynczego kunaia. Chłopak odskoczył w bok, a w miejscu, w którym wcześniej stał z dużym hukiem wylądował ogon skorpiona pustynnego. Pakura sprawnym ruchem wymierzyła ostrze w czułe miejsce na ogonie zwierzęcia. Bestia wydała z siebie przerażający ryk. Po chwili był tak blisko, że mogliśmy go podziwiać w całej okazałości. Ten skorpion pustynny mierzył jakieś piętnaście metrów. Ponadto nie poprzestał na jednym ataku, a kolejny wymierzył...we mnie. Zobaczyłam jego ogon zbyt późno by wykonać unik. Nie miałam więc innego wyjścia jak użyć swojej techniki. Pieczęcie nie były skomplikowane, zasłoniłam się dwiema rękami. Ogon skorpiona zatrzymał się na stalowej ścianie, oddzielającej mnie od niego. Okazało się to wystarczające by zablokować atak. Zwierze zabrało swój ogon i tym razem wymierzyło go w Sasoriego. Ognistowłosy zrobił szybki unik, a gdy ogon znów uderzył w piasek, wspiął się po nim aż na grzbiet skorpiona i wymierzył ostateczny cios powalając go na ziemię.
-Brawo Sasori! Widzę, że nauka nie poszła w las-pochwaliła go Pakura-sensei, a następnie skierowała słowa do mnie- Nijiro, stal jest na tyle mocna by odciąć ogon, który cię atakował. Nie powinnaś stwarzać osłony-zganiła mnie.
-Tak, to prawda...Będę o tym pamiętać następnym razem.
-Następnego razu może nie być! Nie możesz wiecznie polegać na innych tylko musisz wziąć sprawy we własne ręce. A ty Komushi...ech...Dobrze, że traćmy czasu. Pakura ruszyła przodem, a ja i Sasori za nią natomiast Komushi znowu się zatrzymał.
-Co znowu?-zapytałam zirytowana. Nie byłam zła na niego więc nie powinnam się wyżywać jednak tak jakoś wyszło. Wystarczyło jednak, że spojrzałam w tym samym kierunku by zrozumieć o co mu chodziło. Całe stado mniejszych skorpionów pędziło w naszą stronę.
-To chyba jej dzieci - powiedział zdenerwowany Komushi.
-Być może-Pakura pojawiła się przed nam -W takim razie zabiliśmy ich matkę. Są wściekłe -mówiąc to uniosła lewy kącik ust.
-To Sasori ją zabił, niech sam się nimi zajmie -Komushi skrzyżował ręce.
-Nie ma problemu-czerwonowłosy rozwinął jeden ze swoich zwojów i wykonał odpowiednie pieczęcie. Po chwili pojawiła się przed nim lalka ludzkich rozmiarów. Miała długie czarne włosy i trzy pary oczu. Sasori kierował nią za pomocą nici chakry. Z lewej dłoni kukły wysunął się miecz, którym pod kontrolą Sasoriego przecięła w pół kilkanaście skorpionów. Następnie z otworu w prawej dłoni zaczęły wylatywać pojedyncze igły, które również powaliły kilka skorpionów na ziemię.
-Pozwolisz by tylko Sasori się tak dobrze bawił?-sensei spojrzała na mnie z wyzywającym uśmieszkiem. Skinęłam głową i pobiegłam w stronę walczących jednocześnie formując odpowiednie znaki. Moja prawa ręka zamieniła się w stalowe ostrze, które wymierzyłam w pustynnych przeciwników. Wkrótce Komushi także dołączył do walki więc przeciwnicy szybko zostali pokonani.
-Sądzę, że zatrzymamy się tutaj na noc- stwierdziła Pakura gdy nasza trójka była już gotowa do wznowienia wędrówki. Rzeczywiście, słońce zaczynało zachodzić. Rozbiliśmy namioty w odpowiednim miejscu, które miały nas chronić przed nawiewającym piaskiem. Potem usiedliśmy w kółku i dzięki umiejętnościom Pakury mogliśmy się trochę ogrzać.
-Co to za mina Komushi? -zapytałam kolegę z drużyny.
-Czemu muszę być takim beztalenciem? -odpowiedział mi pytaniem na pytanie.
-Nie musisz być w stosunku do siebie taki surowy -wtrąciła Pakura -Ninja posiadają różne umiejętności. Twoją mocną stroną wcale nie musi być ofensywa lub defensywa, ale na przykład możesz być dobrym strategiem.
-Nigdy nie uczyłem się zbyt dobrze-Komushi zaczął drapać się  w tył głowy. Pakura westchnęła.
-Nijiro, przynieś trochę wody,
-Dobrze- ruszyłam w kierunku naszych plecaków i wzięłam pojemnik z wodą. Gdy wracałam moja stopa o coś zahaczyła. Straciłam równowagę i wylądowałam na ziemi wypuszczając z rąk bukłak z wodą.
-Niezdara-spojrzałam w górę. Nade mną  stał Sasori ze swoją spokojną twarzą -Dobrze, że nic ci się nie stało.
Zaskoczyły mnie te słowa.
-Ach...tak, dzięku...-urwałam gdy zauważyłam, że Sasori podnosi z ziemi swoją lalkę. Ty wredny egoisto! -Mógłbyś się mną zainteresować! Ta twoja kukła o mało mnie nie zabiła! -wrzeszczałam podnosząc się.
-Takie ma zadanie. Gdybyś zahaczyła stopą o to -wskazał na kolec wystający z kolana kukły -Zostałoby ci trzydzieści minut życia.
Głośno przełknęłam ślinę. Mało brakowało...
-Nie zostawiaj czegoś takiego na ziemi!
-Do siebie miej pretensje! Niezdara!
Głośno prychnęłam i podniosłam bukłak.
-Mogłam tak nadepnąć na tę twoją lalkę żeby ją połamać -powiedziałam gdy go minęłam chcąc dostarczyć wodę Pakurze.
-Prędzej to ona zrobiłaby ci krzywdę niż ty jej-odgryzł się chłopak.
-Przestańcie się kłócić -zwróciła nam uwagę Pakura. Nie odzywając się więcej zajęliśmy nasze miejsca.
Następnego dnia o świcie wyruszyliśmy w dalszą drogę.
Cała podróż przez pustynię nie przyniosła już więcej niespodzianek. Po czterech dniach podróży dotarliśmy do Kraju Ziemi.

~ Oddaję pierwszy rozdział w Wasze ręce. Będę wdzięczna za wszystkie komentarze: zarówno pozytywne jak i negatywne, bo w końcu z negatywnych można wyciągnąć jakąś naukę, a potem ją wprowadzić w życie dzięki czemu będę mogła poprawić swoje opowiadanie na czym mi bardzo zależy :D Z góry chciałabym jeszcze nadmienić, że zdaję sobie sprawę z nudności tego rozdziału jednak jest on potrzebny by wprowadzić jakoś do realiów życia bohaterów :) Zapewniam, że akcja się rozkręci :)~

5 komentarzy:

  1. Bardzo zaciekawił mnie twój blog wienc kiedy pojawił się 1 rozdział od razu zabrałam się do czytania.
    Wszystko fajnie zrobione Ale mogłabyś więcej opisywać nie powtarzając przy tym słów.
    Na początku trochę nie ogarnialam akcji, a misji to już w ogóle.
    Ale co tam u tak mi się podoba! ^-^

    Już nie mogę się doczekać 2 rozdzialu. Zyskała stałą czytelniczka ^-^

    Pozdrawiam
    Uchiha Hinata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, postaram się większą uwagę zwrócić na opisy i słowa żeby się nie powtarzały, co do misji to nie podałam jeszcze za dużo szczegółów tylko tyle, że muszą udać się do Wioski Skały xD Dziękuję za komentarz i cieszę się, że mam stałą czytelniczkę :D :D

      Usuń
  2. Pakura jest strasznie surowa xd Brawa dla Sasorka za rozprawienie się ze skorpionem ^^ Uuu kłótnia małżeńska xD No prawda, Akasuna to egoista. Rozdział nie jest nudny, jest w nim akcja i fajnie się go czytało. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział się podobał :D Musi być surowa żeby ich czegoś nauczyć xDD

      Usuń
  3. Ja nie mam nic do zarzucenia, i uważam, że rozdział naprawdę ciekawy. Przedstawiłaś Sasoriego w bardzo słodki sposób ;p Nie wiem czy to efekt zamierzony, ale jest taki rozkoszny <3 <3 <3 A no i pełzacze kojarzą mi się z grą Gothic xD Ogólnie to bardzo fajnie się zapowiada, dziecięce życie Akasuny hueheuheu :3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

synestezja